sobota, 21 lipca 2012

Tom I - Rozdział 7.0 - Komplikacje



Komplikacje

Budynek okazał się być trzy kondygnacyjny z niewielką werandą. W całości zbudowany był z drewna, które przez lata zniszczało, farba straciła swój kolor a w pewnych miejscach całkowicie się złuszczyła odsłaniając strukturę drewna. Część okien była pozasłaniana okiennicami, większość z nich jednak odpadła i zniknęła pod kępami trawy porastającej podwórze. Z odsłoniętych okien ziały czarne dziury nadając budynkowi jeszcze bardziej posępny widok, który najprawdopodobniej odpychał zabłąkanych przechodniów. Było coś takiego w tym otoczeniu co wywoływało gęsią skórkę a chłód otaczający posiadłość dodatkowo to potęgował. Grupka dziewczyn umiejscowiła się na skraju leśnego zagajnika obserwując rozpadający się budynek. Na początek zgromadzeni oczekiwali wyjaśnień od Ami, która zorganizowała spotkanie w niezbyt sprzyjających okolicznościach. Niebiesko-włosa, przysiadła na powalonym konarze i omiotła wzrokiem przyjaciółki, przez moment skupiając się na tym co ma im powiedzieć. Nikt z obecnych jej nie pośpieszał, widziała na ich twarzach ciekawość z pewną dozą ostrożności, raz po raz ich wzrok krążył wokół upewniając się, że nie dzieje się nic niespodziewanego. Ami wzięła kilka głębszych oddechów, oczyściła umysł i przystąpiła do wyjaśnień. Na początek opowiedziała jak przez ostatnie tygodnie zajmowała się poszukiwaniem różnych źródeł energii i ich weryfikacji, wytłumaczyła wszystkim obecnym, że chciała wyeliminować te, które wytwarzane są przez człowieka lub występują naturalnie. Zastanawiała się bowiem nad tym czy będzie w stanie stworzyć program, który ułatwiałby wykrywanie energii odbiegającej od tego co jest im znane i w rezultacie wykrywanie wrogów, których nie mogą dostrzec. Zamilkła na chwilę przyglądając się reakcji słuchaczy. Gdy uznała, że wszyscy zrozumieli przeszła do dalszych wyjaśnień. Opowiedziała jak napisała program, który filtruje dostarczane przez nią dane, jak przemieszczała się po różnych miejscach miasta szukając źródeł energii. Jeśli jakieś miejsce było uważane za potencjalnie niebezpieczne udawała się tam, żeby to sprawdzić, to wywołało falę oburzenia wśród dziewczyn.
- Ami, jak mogłaś nam o tym nie powiedzieć! - spytała Mako - sam mówisz, że te miejsca były wskazywane jako potencjalnie niebezpiecznie! Mogłaś wpaść w pułapkę a my nic o tym byśmy nie wiedziały, jak mogłaś tak postąpić?
- To, że program uznał te miejsca za niebezpieczne, wcale nie było prawdą - odpowiedziała ze spokojem Ami, a widząc, że Mako chce zaprotestować uniosła dłoń uciszając dziewczynę jednym gestem.
- Daj mi dokończyć - uśmiechnęła się - Rzecz w tym, że musiałam sama nauczyć program co jest bezpieczne aby uzyskać zadowalające rezultaty. W początkowej fazie wszystkie wskazania były niebezpieczne, musiałam wiec zakwalifikować fabryki, przekaźniki telewizyjne jako zjawiska normalne, tak aby program je ignorował. Rozumiecie teraz? - odpowiedziały ciche potakiwania, jednak Mako nadal nie wyglądała na usatysfakcjonowaną. - Trochę to trwało no ale oto jesteśmy - Ami wskazała gestem na znajdującą się za jej plecami opuszczoną rezydencję. - To co się stamtąd wydobywa nie jest podobne do niczego co wcześniej udało mi się odnaleźć, a jak widać nie da się tego też wytłumaczyć działalnością człowieka. Uznałam więc, że należy was powiadomić, uważam bowiem, że to może się wiązać z ostatnimi wydarzeniami.
- Masz jakieś propozycję, może pomysły? - tym razem odezwała się Minako, Ami pokręciła głową.
- Pole które wydobywa się z wnętrza tego budynku zakłóca wszystkie odczyty jeśli podejdzie się zbyt blisko. Z tego miejsca nie uzyskamy żadnych informacji - Ami rozłożyła bezradnie ręce - Nie wiem co to może być. Trzeba będzie udać się do środka.-
- To zbyt niebezpieczne - wszyscy poderwali się zaskoczeni. Z cienia drzew wyłoniła się Usagi.
- Gdzie byłaś? - Rei podeszła do Usagi i spojrzała jej w oczy. - Nie możesz tak znikać nie dając nikomu znać. Gdzie ty się podziewałaś? - Usagi uciekła przed spojrzeniem koleżanki i szybkim krokiem wyminęła zaskoczoną jej brakiem reakcji Rei.
- Nie możemy tam od tak po prostu wejść, to zbyt niebezpieczne - podjęła temat niezrażona gromami jaki rzucała w jej stronę Rei -
- A masz jakiś inny pomysł? - spytała Minako, gdy Usagi nie odpowiedziała Minako odpowiedziała cicho - W takim razie nie mamy wyjścia -
- Ale... - zaczęła oponować Usagi. Minako zerknęła przelotnie na budynek a potem spojrzała na przyjaciółkę, szeroko otwarte oczy, przygryziona dolna warga. Minako widziała, w kieszeni sportowej bluzy broszkę i zaciśniętą na niej dłoń Usagi. Usagi się bała a Minako widziała to wyraźnie.
- Nie możemy od tak stąd odejść. Jest to nasz jedyny trop a musimy się dowiedzieć co się dzieje. Im szybciej tym lepiej, im dłużej zwlekamy tym wróg rośnie w siłę. Udawanie, że wszystko jest w porządku bo nie było ostatnio ataków jest błędem.
- Jeśli nie było - odezwała się Luna i wszystkie dziewczęta spojrzały na nią. - Tego nie możemy stwierdzić, nie wiemy czy ktoś nie zginął po takim ataku. - Wśród zgromadzonych zapadła cisza.
- Nie traćmy czasu, chodźmy - Minako poderwała się z ziemi i podążyła w kierunku budynku. Za nią podążyła reszta dziewczyn, Usagi po chwili wahania ruszyła za wojowniczkami.

***