niedziela, 24 maja 2009

Tom I - Rozdział 3

Las po raz pierwszy



Nad miasto nadcigała kolejna fala upałów. Nieprzystępna pogoda doskwierała wszystkim bez wyjątku, rozgrzane powietrze, przy głębszym wdechu boleśnie paliło płuca. Nie był ucieczki. Z dala od oszklonego i zatłoczonego centrum było podobnie, tu jednak ludzie kryli się po domach, unikając jakiegokolwiek kontaktu ze słońcem. Nieliczni przechodnie przypłacali swą obecność solennie - ich błyszczące od potu twarze był aż nadto widoczne.

Ciężki chrapliwy oddech dobiegał z rozległego placu, górującego nad opustoszałą ulicą, aby się tam dostać należało wdrapać się po kilkuset schodach i wymagało to sporego wysiłku - w szalejącym upale było nadludzki wysiłek. Pośród otaczających plac zarośli zamajaczył niewyraźny zarys postaci kryjącej się w cieniu drzew. Mimo, iż każdy ruch był przemyślany nie sposób było uniknąc głuchych trzasków łamanych gałązek i szelestu opadłych, spalonych przez słońce liści. Dźwięk ten najwyraźniej nie odpowiadał przybyszowi, a gdy tylko pierwsze promienie słońca zatańczyły na jego twarzy, natychmiast wykrzywił jś wściekły grymas, zmieniając usta w poziomą linię.



Lepiej będzie pozostać w cieniu. Tak będzie bezpieczniej.



Natychmiast odwrócił się by skryć się w mroku i gęstwinie drzew, powoli pod ich osłoną okrążył zabudowania, nic nie przeszkadzało jego poczynaniom, miał jednak na uwadze nieprzewidywalne zachowania ludzi, dlatego nie pozwolił sobie na zbytnie rozluźnienie, płytki wyćwiczony oddech napełniał pluca wystarczającą ilością tlenu. Krok za krokiem zbliżał sie do celu swojej podróży, po chwili przyśpieszył a właściwie płyną w powietrzu, więc w mgnieniu oka znalazł się na wprost...



Tak



Dłoń z dziwną delikatnościa dotknęła tradycyjnych japońskich drzwi. Kobieca dłoń.

Coś w jej głebi szarpnęło się spazmatycznie.



Spokojnie moja mała, będziesz się dobrze bawić, zapewniam - ironia spłynęła do umysłu maleńkiej cząstki z zapałem walczącej o wolność. Kobieta zdecydowanie pchnęła drzwi. Dłoń oparta na framudze drgnęła, co zwróciło uwagę czarnych, zimnych oczu, oczu przepełnionych pogardą, do wszystkich i wszystkiego.

- Zachowaj siły - syknęła - jeszcze ci się przysadzą.

Jej kroki głucho zadudniły na drewianej podłodze, nie przejawiając najmniejszej chęci na trwanie przy utartych konwenansach, bezceremonialnie minęła niewielki ołtarzyk i usiadła przy Świętym Ogniu.



Grymas wykrzywił jej twarz, gdy tylko dotarły do niej desperackie myśli towarzyszki. Cała ta sytuacja zaczynała ją bawić, delikatnie zwolniła zaklęcie, ciekawa dalszych poczynań ofiary. Dwa połączone umysły zakotłowały, mieszając swe myśli, wspomnnienia, marzenia, jeśli tak można było nazwać to, co wypełniało umysł tajemniczej kobiety - chaos, który tam panował, zdawał się być nie do ogarnięcia, nawet przez najsilniejszego człowieka. Uwięziona dusza przemknęła pomiędzy obrazami, starając się wychwycić cokolwiek, co mogłoby ją naprowadzić na jakikolwiek ślad kim lub czym jest Obca - bo tak nazwała kobietę.

Obcą najwyraźniej znudziło przyglądanie się poczynaniom sublokatorki, ziewnęła demonstracyjnie, i bez najmniejszego wysiłku zepchnęła małe, ciągle tlące się światełko w głąb swojego umysłu, nie wahając się przy tym wychwycić wszystkie głeboko skrywane tejemnie, bolesne wspomnienia, odruchowo roztrząsając co też mogła osiądnšć w swym krótkim i marnym życiu, nic nie znacząca jednostka.



Obca nie gościła tu zbyt czesto, czuła bowiem obrzydzenie do wszystkiego co się tu znajdowało. Była zbyt ważna i dumna by zniżać cię do ich poziomu - ale jednak tu była.

- Głupia! - wrzasnęła i z całych sił zacisneła pięści tak, że dotkliwie poczuła wbijające się paznokcie.

Ale ból był dla niej niczym.

Ciężko dysząc zerknęła na ogień, nie wykonała żadnego gestu, nie wypowiedziała żadnego słowa. Jedno, władcze spojrzenie sprawiło, że Święty Płomień wystrzelił w górę.

- Robię to ostatni raz - syknęła, dobrze wiedziała, że jadowite słowa dotrą do adresata, obecnego gdzieś poza czasem i przestrzenią. Ogień wystrzelił na boki pochłaniajšc kobietę, miejącš się spazmatycznie, a wraz z nia iskierkę, która krzyknęła ze strachu.Otoczył jej las.

1 komentarz:

  1. no i nadal czekam na rozdział 4! :) tak ciekawie zakończyłaś nr 3!!! i witam na blogspot'cie ;)

    OdpowiedzUsuń